Chrust, czy jak tam niektórzy mawiają - faworki :)
Chrust z przepisu od mojej mamy.
O ile ja się narobiłam przy tym cieście, żeby ono miało taką postać, jaką mieć powinno :)
Wszystko w domu (łącznie ze mną) śmierdziało smalcem...
No, ale coś za coś! :)
Dzięki temu mam pyszny chrust - niby na tłusty czwartek, ale kto powiedział, że nie można zacząć tłustego czwartku w niedzielę przed czwartkiem? :)
Składniki:
1 szklanka mąki
2 żółtka
2 łyżki śmietany
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka spirytusu
Trochę octu (pół łyżeczki)
500 gram smalcu
Cukier puder (do posypiania gotowego chrustu)
Przygotowanie:
Na stolnicę wysypać mąkę (w taki kopiec, jak do pierogów). Zmieszać ją ze śmietaną (łyżką)
Zrobić zagłębienie, dodać żółtka, szczyptę soli i proszek do pieczenia (wciąż łyżką).
Dodać łyżeczkę spirytusu i trochę octu.
Wyrobić ciasto na jednolitą masę.
Ciasto podzielić na 3 części i rozwałkować bardzo cienko, starając się jak najmniej podsypywać mąką.
Wycinać nożem paski długości 15 cm i szerokości 3 cm.
Każdy pasek przekroić w środku wzdłuż
Krajać na paski długości 15 cm, szerokości 3 cm.
Każdy pasek przekroić wzdłuż na środku i przewijać jeden koniec przez środek.
Rozpuścić smalec w garnku i zrobić próbę gorąca - kawałek ciasta zanurzyć w rozgrzanym smalcu. Jak zacznie skwierczeć i rumienić się - można smażyć (partiami).
Chrust należy usmażyć z dwóch stron.
Wyciągamy na ręcznik papierowy, gdy będzie rumiano-brązowy.
Po wystygnięciu posypać obficie cukrem pudrem (no przecież nie jemy go codziennie, to nie żałujmy cukru pudru :)).
Smacznego!
trochę zabawy ale jaki efekt palce lizac
OdpowiedzUsuń